nothing special
a tak sobie pisze, bo nudzi mi sie... chyba zaczynam juz odczuwac potrzebe wyjechania z mojego miasta... gdzies chociazby na tydzien... w gory, nad morze... obojetnie... jak slysze, ze znajomi sa caly czas gdzies w rozjazdach, to jakos tak smutno mi sie robi, ze przez te moje praktyki nie moge nigdzie sie ruszyc... chociaz z drugiej strony, jakbym ich nie miala to pewnie pojawilby sie problem braku chetnych na jakikolwiek wyjazd osob:/ ... coz... pozostaje mi znalezc sobie faceta... tylko cholera gdzie, jak?!? internet? nie, mam juz dosyc czatow i takich glupich pogawdek, ktore opieraja sie zawsze na tym samym:/
eh...najchetniej pojechalabym gdzies w gory na jakies studenckie rekolekcje... tam pewnie moglabym poznac fajnych ludzi, troche sie wyciszyc i moze nauczyc sie radosci zycia....
a tak z innej beczki, to wczoraj prowadzilismy ze znajomymi dyskusje i doszlismy do wniosku, ze palenie jest bardzo integrujaca czynnoscia... ludzie z akademika, ktorzy pala znaja sie bardzo dobrze,bo duzo czasu przesiaduja na korytarzu z fajka, ludzie z uczelni tez razem wychodza na papierosa i zazwyczaj stoja w jakims wiekszym gronie, wiec tez jest szansa kogos poznac... moze ja powinnam po prostu zaczac palic??? :]