byl dzis wypad na narty... ale warunki byly strasznie niesprzyjajace, wiec szybko skonczylam jezdzic... na dodatek ostatnio mam jakies dziwne napady opadania z sil... tak cos sobie robie i nagle robi mi sie slabo... tak samo mialam dzisiaj, wiec stwierdzilam, ze dalsza jazda nie jest wskazana:/ poza tym potem jeszcze droga do domu... masakra... chyba musi nade mna jakas opatrznosc czuwac, ze wrocilismy calo...bo na drogach to byla po prostu tragedia, jeszcze takich zasp nie widzialam... normalnie drogi krajowe, a sniegu bylo na 10 cm na nich, w zasadzie to nawet nie bardzo bylo widac, gdzie jest droga a gdzie zaczyna sie pole... co chwile tylko staly jakies zakopane w sniegu auta... uff... dobrze, ze to nie ja bylam kierowca, bo chyba od razu porzucilabym auto i poszla dalej na piechote:D
a Sylwester... wciaz sie waham... raczej nie szykuje sie nigdzie w tym roku jakas wielka imprezka, wiec pewnie wyladuje u kumpla na wiosce... taka kameralna imprezka... ale wsrod fajnych ludzi... wiec mam nadzieje, ze bedzie OK... o ile w ogole uda mi sie jutro jakos do niego dojechac...bo biorac pod uwage ilosc sniegu zalegajacego na drodze i to jak nadal mocno sypie, to moze byc ciekawie...
tesknie... w zasadzie to juz nie wiem czy bardziej za B, czy ogolnie mam jakas taka nieodparta potrzebe, aby mnie jakies silne meskie ramiona przytulily... oj juz tak dawno nikt mnie tak mocno nie przytulil....:(
dobra, koniec biadolenia... tez zastanawialam sie czy nie robic jakiejs notki podsumowujacej 2005 rok, ale ze taka notka zawsze sie pojawia na podsumowanie roku akademickiego, wiec moze i tym razem niech tradycji stanie sie zadosc...
rany... juz pojutrze rocznikowo bede miala 22 lata... ale stara d... jestem:p shock!