wlasnie siedze sobie przed komputerkiem, slucham ballad Garego Moora... hmm... niezle sa... i jest jakis taki fajny klimacik... za oknem burza, a ja mysle o .... no wlasnie, nie o Moim Ktosiu, tylko o "nowym".... moze to dobrze, chociaz wiem, ze to moje zauroczenie tez jest bez sensu, ale chyba mniej bede na tym cierpiala, niz na "zwiazku" z Moim Ktosiem... chociaz nadal o nim duzo mysle i bardzo tesknie za nim... ale wiem, ze ten rozdzial w zyciu nalezaloby juz zamknac i nie wracac do niego.... ciezko bedzie, bo strasznie brakuje mi jego pocalunkow, tego uczucia gdy mnie mocno przytulal, a ja czulam sie, jabym byla w najbezpieczniejszym miejscu na swiecie..eh, zawsze bede tesknic do tych chwil..:(
"nowy" jest bardzo fajniutkim czlowieczkiem... przynajmniej tak mi sie wydaje... i charakter ma bardzo fajny... ale jak juz wczesniej pisalam, raczej nie jest dla mnie...:-/
hmm... chociaz moze ja za malo wierze w siebie? nie wiem.. ale na pewno nie zdobede sie na to, zeby podejsc do niego i tak po prostu z nim pogadac... chyba zapadlabym sie pod ziemie...
poza tym, on wyglada na duzo starszego ode mnie, wiec pewnie juz zdazyl sie ustatkowac...
jej, juz zaczynam jakies glupie wywody robic... mialam sie jeszcze dzisiaj pouczyc, ale chyba pojde spac.. zla jestem na ten komputer, bo strasznie duzo czasu przy nim spedzam, nie robiac praktycznie nic konkretnego... a potem nic nie umiem i mwoie, ze nie mialam czasu sie pouczyc... eh, masakra...
dobranoc...
i miss you R. :'(((