zycie w akademiku
czasami zycie w akademiku jest naprawde ciezkie...wspollokatorka rozbija sie do 4 nad ranem w pokoju, wiec o zasnieciu przed ta pora nie ma mowy, otwiera okna na osciez, ze jest straszny przeciag i jest to kwestia dni abym sie rozchorowala, po 3 godzinach snu jestem zmuszona wstawac na zajecia, napisac na nich kolosa i jeszcze wrocic do akademika i uczyc sie na jutrzejszy egzamin...eh....:( juz nawet nie wspominajac o tym, ze syf mamy niezly, bo zadna poza mna nawet nie pomysli o sprzataniu....
czasami zastanawiam sie dlaczego nie mieszkam na mieszkaniu... ale z drugiej strony nie mialabym sumienia ciagnac od rodzicow dodatkowej stowy na oplacenie czynszu... jednak badz co badz akademik zawsze taniej wychodzi...