przede mna cztery dni wolnego... juz zapomnialam, co to za wspaniale uczucie, gdy rozposciera sie przede mna taka perspektywa :) i jeszcze to, ze moze w niedziele zobacze S.? :) hmm... w ogole ostatnio jest niezle... jak pisalam ostatnio wyslalam kartke do B. .... odpisal... teraz powiedzmy, ze bawie sie z nim w kotka i myszke... tzn. wysylam do niego jakies jednozdaniowe meile, ale nie zdradzam w nich kim jestem... moze robie tak dlatego, bo mam nadzieje, ze przez to ta nasza korespondencja sie z czasem jakos rozwinie ? heh... teraz jak wracam z uczelni, to pierwszy moj odruch zanim w ogole zrobie cokolwiek innego jest wlaczenie kompa i sprawdzenie poczty, czy przypadkiem nie ma od niego jakiegos meila..
a wczoraj bylam na koncercie Iry... heh i co tu duzo mowic, jak zawsze niesamowici!!! Tak sie wyskakalam jak nigdy... i nawet bylo spokojniej niz ostatnio, bo tym razem nie oberwalam w warge z lokcia ;) heh... ich koncerty sa czym co dodaje mi takiego poweru jak nic innego...
a tak co do moich ostatnich przemyslen na temat facetow to... myslalam co by bylo jakby faktycznie udalo mi sie zarwac B. ... on ma zajebisty charakter, jest spokojnym, opanowanym czlowiekiem, ale nie wiem czy troche nie brakuje mu wlasnie tej dozy szalenstwa... troche za malo go znam, zeby to stwierdzac no i z wygladu jest sredni i jest duzo starszy ode mnie.... natomiast S. pociaga mnie pod wzgledem fizycznym i ten jego niesamowity glos... no i to, ze cholernie duzo panienek na niego leci... ale znow... tutaj jest problem z charakterem... jest bardzo wybuchowy i w ogole duzo pali i pije...;/
no i dochodzac do konkluzji wychodzi na to, ze Tomek bylby najodpowiedniejszym kandydatem na faceta, bo spelnia wszystkie kryteria... tyle tylko, ze jeszcze nigdy w realu z nim nie rozmawialam, znam go tylko tyle co z neta.... a ze mieszka daleko i jest teraz bardzo zajety wiec ciezko byloby mi sie z nim spotkac..
rany, ale to moja dzisiejsza notka jest idiotyczna... to chyba dlatego, ze po tylu nieprzespanych nocach jakos nie bardzo moge myslec... jeszcze w tle leci sobie bardzo spokojny jazzik, ktory powoduje, ze moje powieki mimowolnie sie zamykaja... chociaz moze to dobrze... moze powinnam troche odpoczac po calym tygodniu i polozyc sie wczesniej do mojego kochaniutkiego lozeczka i nie myslec o niczym...
w tym tygodniu mialam jeszcze taki dziwny nastroj, bo dowiedzialam sie, ze ktos zabil sie na miasteczku, bo wypadl z najwyzszego pietra z akademika...a to sa takie pietnastopietrowe wiezowce... nie znalam chlopaka.. ale mimo wszystko mysl, ze to sie stalo niedaleko miejsca gdzie ja mieszkam, ze tam zginal czlowiek... jakos tak zle na mnie wplynela.. i tak chodzilam przygnebiona przez jakis czas... nawet nie mial mnie kto przytulic, poglaskac po glowce....:( nie wiem dlaczego ludzie sa tacy glupi, ze zapijaja sie na zaboj, a potem robia rozne dziwne rzeczy, ktore potem koncza sie smiercia... eh... i zeby bylo tego malo, ponoc tam czesto zdarzaja sie takie przypadki... dzieki ci Boze, ze mieszkam w czteropietrowym akademiku....