hmm... dawno nie pisalam... w zasadzie to nie wiem o czym... jestem juz po sesji, wszystko zaliczone w pierwszym terminie i nawet srednia wszyla lepsza niz sie spodziewalam:) teraz znow wrocilam do swoich stalych zajec i czas mam praktycznie tylko wieczorami, wiec z reguly ogladamy jakies filmy albo czytam Harrego Pottera, ktorego tak jak sobie obiecalam - kupilam...wprawdze nie po sesji, tylko w trakcie, ale to drobny szczegol :)
moje postanowienie na nowy semestr - byc bardziej odpowiedzialna, bo czasami to troche przeginam... dzisiaj dostalo mi sie od pani prezes kola naukowego za moje wczorajsze zachowanie i wcale jej sie nie dziwie... tylko dziwie sie sobie...ze taka stara dupa, a w ogole nie odpowiedzialna... musze to zmienic...musze!!!
what else? z B. kontakt nikly... chyba ma duzo pracy ostatnio... aczkolwiek sle ogromne podziekowania dla Orange za ponowne wprowadzenie smsow za 1 gr, bo teraz bedziemy mogli ze soba wymieniac mase smsow i nie bedzie to specjalnie kosztowne:D
a no i mam zajecia z M.D....moj uczelniany obiekt westchnien... smieszne to jest, bo on sieje niezly pogrom na zajeciach i jestem w takim rozdwojeniu: z jednej strony zerkam co chwile na zegarek i pragne aby te cwiczenia sie jak najszybciej skonczyly, zeby mnie nie zdazyl wziasc do tablicy (bo to byloby nieodpowiednie w zwiazku z moimi umiejetnosciami matematycznymi), a z drugiej strony moglabym tam siedziec godzinami i patrzec na niego... eh... jedno wiem, ze psychicznie to mnie strasznie te cwiczenia wykanczaja:).. ale przynajmniej mam jakas motywacje, zeby chodzic na uczelnie... bo B. to juz w ogole nie widuje