W zasadzie nie wiem od czego zaczac, zbyt duzo dzieje się w moim umysle..przez M... widzialam się z nim przedwczoraj, a dzisiaj w nocy spal u mnie...tzn spal dwie godziny, bo do piatej rano przelezelismy w lozku wtuleni w siebie... strasznie mi brakowalo tej jego reki w mojej, gladzenia po wlosach, niby taka zwykle czynnosci, a sprawialy, ze cala drzalam... moglabym tak w nieskonczonosc lezec wtulona w jego ramiona...przeszkadzal mi tylko jeden fakt... ze ma dziewczyne... nie wiem w jakich sa ze soba stosunkach, wiem ze w jakims stopniu tez go do mnie ciagnie, ale mimo wszystko... poza tym strasznie w M przeszkadza mi, ze pali...wczoraj nie moglam patrzec jak jara fajki... juz dawno obiecalam sobie, ze nie bede miala faceta, ktory pali i naprawde chce sie tego trzymac... ale dlaczego zawsze ci najlepsi faceci musza palic??? why...?...
nie moge sie jeszcze pozbierac po tej nocy...ciagle czuje jego dlon w mojej dloni, bliskosc jego ciala...Boze nie wiedzialam, ze po roku czlowiek moze sie tak za kims stesknic... wiem, ze bycie razem nie mialoby najmniejszego sensu..on jest daleko stad, nastepnym razem pewnie znow zobaczymy sie najwczesniej za pol roku.. nie wiem jak to przezyje...ledwo wyjechal juz tesknie... ieh...
nie...musze byc twarda... nie bede miala faceta, ktory pali fajki... nie nie nie...
ide sie dzisiaj spic, bo na nic wiecej nie mam ochoty... nie chce myslec...lzy same cisna mi sie do oczu...