no i co? glupia jestem i tyle:p bo mialam nie dawac znaku zycia B...ale of course przedwczoraj nie moglam wytrzymac i mu pingnelam, a wczoraj wyslalam smsa - glupiego - jak to zawsze zwyklam robic po piwie... eh... normalnie juz nawet sobie danego slowa nie potrafie dotrzymac...
a jeszcze jedna akcja z wczoraj: poszlam z ludzmi z liceum na piwo i chcialam zaciagnac jedna z moich najlepszych kumpel, ale ona odpisala, ze jedzie ze swoim facetem na karaoke... no to spoko..skoro jedzie, to niech jej bedzie... ale jakos tak sie zlozylo, ze nasza imprezka skonczyla sie okolo polnocy, a kumpel dysponowal autkiem, wiec doszlismy do wniosku, ze wpadniemy na chwilke do nich na to karaoke... no i cici wpada do lokalu, podchodzi do mnie facet od mojej kumpeli, ja do niego z pytaniem: "Gdzie jest X (chodzi o jego dziewczyne)?" a on na to: "Przeciez powiedziala mi, ze idzie z Wami na piwo..."... no i chiwla dekonsternacji... jak sie potem tlumaczyla to chciala sie spotkac z jedna osoba, a zeby sie o tym jej facet nie dowiedzial, to oklamala i mnie i jego... pech akurat chcial, ze spotkalam sie z jej facetem w nieodpowiednim miejscu i o nieodpowiedniej porze....
zastanawia mnie tylko fakt, dlaczego mnie ona oklamala? przeciez mogla mi powiedziec, ze jest z kims umowiona i dobrze, wiedziala, ze nie wygadalabym sie przed jej facetem.... a tak? po pierwsze czuje, ze ludzie nie maja do mnie zaufania, a po drugie nie lubie jak mnie ktos oklamuje... jakos wtedy po czesci trace zaufanie do tej osoby... tym gorzej, ze to jedna z moich blizszych kolezanek... czasami nie rozumiem ludzi...
eh...ostatni tydzien wakacji przede mna... taki raczej polegajacy na pakowaniu sie, wywiezieniu gratow do kraka i mysleniu juz o tym jak to bedzie..... ale jedno co musze zrobic, to porzadnie sie wyspac... bo potem to do konca czerwca nie bedzie juz okazji... a wiec dobranoc:)