przedswiateczne porzadki
korzystajac z okazji chwilowego pobytu w domu zabralam sie za swiateczne porzadki... u mnie porzadki wygladaja tak, ze wywalam wszystkie ksiazki z polki i kazda biore do reki, dlugo jej sie przygladam, po czym mysle, ze musze ja jeszcze raz przeczytac... w wolnym czasie... i tak co roku... dzis spedzilam pol godziny na wertowaniun Malego Poradnika Zycia... trzy male ksiazeczki, w kazdej po kilkaset mysli... jedne banalne, drugie ambitniejsze.. mysle, ze warte przejrzenia...
odnalazlam tez stare pamietniki, a raczej kalendarze szalonego malolata, ktory zwyklam wypelniac, zanim zalozylam swojego pierwzsego bloga... teraz jak to czytam, to smieje sie z mojej naiwnosci, pierwszych zauroczen (bo w zasadzie to prawie calosc jest poswiecona jednemu facetowi, ktory wtedy mi sie podobal)... dopiero po kilku latach czytajac te zapiski stwierdzam, ze jednak troche dojrzalam psychicznie... nawet kiedys zajrzalam na moje pierwsze notki na tym blogu i zdziwilam sie, ze to ja pisalam... a w zasadzie nie bylo to tak dawno... zaledwie kilka lat temu... jednak czlowiek sie zmienia...
nastepne do odkurzania pojda albumy ze zdjeciami :]