...
praca wykancza mnie fizycznie i psychicznie... przez nia nie mam w ogole czasu na zycie prywatne, nie wspominajac juz o uczelni, czy mojej pracy magisterskiej.... cos mi sie wydaje, ze nie to jest to co bym chciala w zyciu robic... fakt, zarabia sie nienajgorzej, ale czy jest to warte takich nerwow?
czy nie lepiej pracowac w zwyklej ksiegowosci po 8 godzin, bez stresu za troche mniejsze pieniadze???
na szczescie tego calego dola zwiazanego z praca rownowazy Ktos... :) teraz tak zyje majac jakis cel, dzieki ktoremu zaciskam zeby, biegne do kolejnej pani, kaze jej wyciagnac stena fakture i nie zwracam uwagi na jej narzekania i glupie miny... a wszystko tylko dlatego, ze wiem, ze musze jakos przetrwac, zeby spotkac sie z Ktosiem...
Panie i Panowie cici w koncu znalazla kogos normalnego (przynajmniej tak jej sie na razie wydaje) i oby sie nie pomylila :]