uff....
wlasnie wrocilam z wroclawia.... mysle, ze jest dobrze... rano M. napisal ze nie moze sie spotkac bo musi cos zalatwic, ale stwierdzilam, ze jak juz tyle nerwow mnie to kosztowalo, to wroce do domu nocnym pociagiem, byleby moc go zobaczyc....
spotkalismy sie wieczorem... dwugodzinny spacer po Hale Ludowa i nad Odra... mysle, ze swoj cel osiagnelam... chodzilo mi tylko o to, aby znow o mnie myslal... wydaje mi sie, ze zadzialalo....:)byl oszczedny w slowach i gestach, ale chyba nadal cos do mnie czuje... przynajmniej tak to wygladalo...
teraz juz reszta w jego woli.... moze przemysli, moze nie... ja juz swoj krok zrobilam... teraz pozostaje czekanie...
a tak poza tym to kupilam sobie laptopa;) troche sie zadluzylam, zeby go miec.... ale w koncu bedzie to tylko moje 'malenstwo' :)
dobranoc