fuksiara
nie wiem jak to sie dzieje, ale przez cale 5 lat studiowania jestem totalna fuksiara... wczoraj dopiero zaczelam sie uczyc na dzisiejszy egzamin i co? z najskromniejsza wiedza z calej trojcy, z ktora mialam przyjemnosc byc odpytywana jako jedyna dostalam 5.0... i to wcale nie moja pierwsza taka sytuacja... prawie na kazdym ezgaminie, ktory zdaje jest podobnie... fakt moze i na ustnych mi latwiej, bo nie okazuje zdenerowania, duzo sie usmiecham, smieje... a to dziala pozytywnie na egzaminatorow... ale podobnie mam na pisemnych... pisze najwieksze glupoty ze wszystkich, i dostaje najlepsze oceny...
no coz... kto nie ma szczescia w milosci ma szczescie na studiach... jakas rownowaga na tym swiecie musi byc ;p
a tak w ogole, to rozbawia mnie absurdalnosc naszej uczelni... jestem na specjalnosci, na ktorej od dwoch lat wpajaja nam, ze urzednik i urzad ma byc przyjazny dla petenta itp... no wiec, jako jedna z niewielu osob posiadajacych "tymczasowy status bezrobotnej" czesto jestem proszona przez znajomych o zalatwianie roznych spraw na uczelni... nie odmawiam, bo wiem, ze oni nie zawsze maja jak sie urwac z pracy... no wiec dzis kumpel poprosil mnie o zaplacenie odsetek, zeby mogl dostac w dziekanacie karte egzaminacyjna... odstalam godzine w kolejce do uczelnianej kasy, zeby od pani w okienku dowiedziec sie, iz najpierw musze isc do pokoju obok po jakies zaswiadczenie z dzialu kontroli oplat i dopiero z tym moge przyjsc do kasy... no wiec uderzam do pokoju obok, a tam kartka ze czynne od 13 do 17. Przy czym uczelniania kasa czynna od 11 do 13... :]no i biedny student za cholere nie zalatwi zaplacenia odsetek w jeden dzien... bo gdy juz zdobedzie ow potrzebny swistek papieru i uda sie z powrotem do kasy, zastanie zamkniete drzwi, bo juz bedzie po godzinie 13 ;)
taaa...i nas tu ucza wychodzenia na przeciw petentom, a sami daja doskonaly tego przklad;] ale na tym juz chyba polega specyfika wszelakich instytucji panstwowych....