tak sobie tęsknię
do ciepłych wiosennych wieczorów sprzed kilku lat... kiedy to przesiadywałam z M. prawie co noc w jednej z knajp na Kazimierzu... długie rozmowy ciągnące się prawie do rana przy dzbanku przysznego Tokaju... a potem nocne spacery uliczkami krakowskiego kazimierza.... eh... tak sobie teraz myślę, to były czasy ;)
dziś już jakoś brakuje takich kompanów... do nocnych rozmów, wymian smsów, przyjeżdzania o 3 w nocy pod akademik.... teraz każdy zparacowany, zajęty drugą połówką... i już nawet brak chętnych, na wyjazdy w Tatry...
dziwne czasy to się porobiły...