silence
przeprowadzilam sie na mieszkanie i.... tak cholernie dziwnie mi jest... dziewczyny pojechaly do domu, wiec siedze sama caly weekend w pustym mieszkaniu... gdyby nie przyszla dzis wlascicielka i hydraulik, to przez dwa dni nie mialabym do kogo buzi otworzyc... po pieciu latach mieszkania w gwarnym akademiku, gdzie drzwi od pokoju prawie nigdy sie nie zamykaly, jakos nie moge sie przestawic... tu dopiero czuje jak samotnosc potrafi bardzo doskwierac... staram sie duzo wychodzic do sklepu, na Blonia, do parku...po prostu by byc wsrod ludzi...
jednak co jak co jestem zwierzeciem stadnym :]
a w poniedzialek obrona... szczerze mowiac nawet mnie to nie rusza... zamiast sie uczyc pojechalam w Tatry (i wcale nie zaluje), a teraz sprzatam dom, zagaduje hyudraulika, dokupuje potrzebne rzeczy no i generalnie robie wszystko byleby tylko sie nie uczyc... a pasowaloby choc raz przeczytac swoje kilkumiesieczne wypociny....
3majcie kciuki, zeby nastepna notke napisala juz pani magister... bo jak tak sie stanie, to w poniedzialek otworze trzymanego specjalnie na ta okazje prawdziwego szampana :)