e tam
chyba sie starzeje... dziewczyny chca mnie wyciagnac na impreze - nie ide, bo rano musze do pracy, na piwo ze znajomymi na rynek - eee nie, bo sie nie oplaca, bo ostatni tramwaj o 23 i takim oto sposobem wieczory spedzam w akademiku... zreszta jakiez to wieczory, jak wracam po 21, robie cos do jedzenia, kapie sie, posiedze chwile na necie i spac, bo rano do pracy...
heh... tak sie zastanawiam co zrobie jak skoncze te praktyki i nagle okaze sie, ze mam mnostwo wolnego czasu.... moze bede spedzac cale dnie wloczac sie po uliczkach krakowa, przesiadujac na bloniach, lub na parapecie okna... chyba juz troche sie stesknilam za taka prawdziwa wiosna i tym cieplym powietrzem, ktore unosi sie wieczorami miedzy blokami nagrzanego miasta...
a nie chwalilam sie, dostalam tydzien wolnego na sesje ;p nie wiedzialam, ze to mnie bedzie az tyle stresu kosztowac, ale udalo sie. Mam cale 5 dni, zeby spokojnie pozaliczac wszystkie egzaminy ;) tylko jeszcze taki jeden drobny szczegol: kiedy sie na nie nauczyc??? bo na nauke juz wolnego nie dostalam :/