czasami szkoda mi, ze jestem "dzieckiem blokowiska"... nie mam takich wspomnien z dziecinstwa jak inni.... laki, lasy, jeziora, wspinanie sie po drzewach.... swojskie jedzenie.... nawet nie wyjezdzalam do kogos z rodziny na wies na wakacje... po prostu jak typowa blokers'a (jakkolwiek sie to odmienia) spedzalam wiekszosc wieczorow i wakacji na osiedlowych lawkach...
fakt, chodzilam na lodowisko, basen, do kina... i dzieki mozliwosciom jakie daje miasto wiele sie nauczylam, ale mimo wszystko brakuje mi nawet dzisiaj takiej sielskosci....
z przedszkola wynioslam milosc do kaszki manny ze startym jablkiem i sokiem malinowym.... do dzisiaj czasami zdaza mi sie takie "danie" ugotowac... przy czym reszta rodzinki ma niezly ubaw i nazywa mnie "dzidzia" :]