brrr
nic nie zrobilam, przez caly weekend... a tyle rzeczy sobie zaplanowalam...
chyba zaczyna dopadac mnie jesienna chandra.. na dworze zimno, pochmurno, ulice mojego miasta wyludnione... zle sie czuje nie tylko psychicznie, ale i fizycznie...
chowam sie pod cieply koc, wtulajac twarz w poduszke, udajac, ze wszystko jest w porzadku, z nadzieja, ze w ten sposob schowam sie przed calym swiatem...
tak bardzo brakuje mi kogos, w kogo moglabym sie wtulic, kto moglby sie mna zaopiekowac, kto by poglaskal po glowce i powiedzial, ze wszystko bedzie dobrze.... :(