bo czasem wystarczy
troche czasu spedzic z jedna nastawiona pozytywnie do zycia osoba, by zaczac doceniac chwile...
korzystam z ostatniego tygodnia wolnosci.... gotuje, pieke ciastka... dzis ugotowalam kompot z jablek z cynamomen i gozdzikami... wystarczylo tylko podniesc pokrywke garnka by cala kuchnia wypelnila sie przecudownym aromatem;) jeszcze po glowie chodzi o lasagne i chili con carne... moze jeszcze cos z tego uda mi sie upichcic...
uwielbiam gotowac... moglabym godziny spedzac w kuchni...
nawet nie chodzi o to, ze lubie jesc... bo chyba wieksza satysfakcje daje mi pieczenie ciasta, niz jego jedzenie... dla mnie zostaja z reguly 1-2 kawalki... reszta znika w ustach domownikow....
ale prawda jest taka, ze gotowac dla kogos to mozna... jesli mialabym to robic tylko dla siebie, to przypuszczam, ze jadlabym najprostsze potrawy...bo co za przyjemnosc w tym, kiedy wlozy sie w to cale serce i nawet nie ma nikogo kto moglby powiedziec, ze rozplywa sie w ustach?