juz chyba wiem w czym tkwi problem.... z poczatku za bardzo idealizuje ludzi...i potem przychodzi rozczarowanie... wczorajsza nocna wymiana smsow z B dotyczyla glownie tego tematu... przekonywal mnie, ze jest zlym czlowiekiem, ma paskudny charakter i rozsadnie by bylo gdybym zerwala z nim znajomosc i jesli to zrobie, to uszanuje moja decyzje... hmm.. nie wiem na ile pisal prawde, a na ile ze mna sie droczyl...ale tak czy siak juz troche zmienil mi sie jego obraz w oczach w przeciagu tych ostatnich miesiecy...
odpisalam mu, ze mnie sie tak latwo nie pozbedzie:] podobno mam nosa do ludzi, wiec skoro jest w nim cos, co mnie "pociaga", to musi miec w sobie choc kilka pierwiastkow dobroci... a poza tym ponad dwa lata walczylam o to, zeby moc do niego napisac, a teraz juz jest ten etap, ze to on pierwszy pisze, nie musze ja zagadywac, pingac... wysylamy codziennie do siebie po kilkanascie-kilkadziesiat smsow, wiec nie oddam tak latwo tego na co tak ciezko pracowalam i czego tak bardzo chcialam...chocby nie wiem jak zlym byl czlowiekiem... w koncu moze zostac "tylko" znajomym... takich ma sie roznych i dobrych i zlych...
poza tym wierze w niego:)
...brr...zimno... chcialabym aby nastala juz wiosna, dzien zrobil sie dluzszy, abym mozna bylo poczuc na twarzy powiew cieplego powietrza... mam nadzieje, ze to juz niedlugo
"do konca sesji pozostalo egzaminow: 6"