Bez tytułu
jestem zdecydowanie uzalezniona od internetu... wczoraj przez caly dzien nie dzialal net i nie mialam co ze soba zrobic... co chwile wlaczalam kompa z nadzieja, ze moze juz cos naprawili i dziala... straszne... chyba faktycznie przydaloby mi sie zapisac na jakis odwyk:]
tak w zasadzie to siedze na necie glownie dla zabicia nudy... bylam troche na dworze, poszwedalam sie jakas godzinke, ale ile mozna samemu? w telewizji nic nie leci, znajomi wybyli, wiec nie pozostaje mi nic innego jak komputer... jeszcze troche i zaczne mowic, ze jest on najwiekszym przyjacielem czlowieka :/
powoli zaczyam myslec co zabrac ze soba do Krakowa... za tydzien bede musiala juz zawiezc swoje rzeczy do akademika, potem jeszcze wroce do domku i pozniej juz na zajecia... jakos te wakacje bardzo szybko mi zlecialy... chyba glownie przez ta praktyke... dopiero we wrzesniu troszke wypoczelam... a teraz znow zacznie sie harowka... znow z dala od mojego rodzinnego miasta... eh... nie lubie po takiej dlugiej przerwie wracac do Krakowa... ale moze tam beda wieksze szanse na spotkanie milosci mojego zycia.... heh, naiwna jestem... co roku jade z ta sama nadzieja i co roku wracam na wakacje sama... coz... taki chyba juz moj los.... niech zyje samotnosc :]