bezczynnosc
chyba nie lubie bezczynnosci... przez poprzednie dwa miesiace wakacji caly czas bylam zajeta i teraz jak przyszlo mi siedzec w domu i nic nie robic... to jakos tak pusto sie zrobilo.... kiedys jeszcze sobie myslalam, ze jak bede miala stale lacze, to na pewno nie bedzie mi sie nudzic, bo bede przegladac stronki, rozmawiac z ludzmi na gadu... a teraz? juz nawet internet zaczyna mnie nudzic... spedzam troche czasu w kuchni pichcac rozne potrawy, bo to jest jakies zajecie czasu,a poza tym ma swoja wysoka uzytecznosc (bo od razu cala rodzinka jest najedzona).... pojechalabym gdzies w gory, bo tak slicznie sloneczko swieci, ze az zal siedzec w domu.... ale oczywiscie problem wciaz jest ten sam: brak ludzi:/ eh, musze sobie czym predzej psa kupic - zeby miec towarzysza spacerkow... ale to pewnie nastapi najpredzej jak wyprowadze sie od rodzicow... a na to na razie tez sie nie zanosi;)
rany, znowu narzekam... prosze mnie jakos zreformowac, zebym juz takich bzdur nie opowiadala :p