chociaz raz
pierwszy raz naprawde ciesze sie, ze nie mam faceta... wlasnie przyjechalam do domku, ide do kumpeli zobaczyc co slychac, a ona zalana lzami, bo ja kilka dni temu facet rzucil... normalnie, to pomyslalabym, ze dupek jakis i tyle...jak nie on, to bedzie nastepny... ale ten akurat wydawal mi sie cholernie odpowiedzialny i dorosly... a tutaj lipa...:/ najlepsze jest w tym, to ze juz planowali sie pobrac, mysleli juz o slubie, o remoncie domu, w ktorym beda mieszkac, znali bardzo dobrze swoje rodziny...jednym slowem jak stare dobre malzenstwo...a tu nagle gosc mowi jej, ze poznal kogos innego... eh... w takich chwilach, to sobie mysle, ze jednak wole byc sama i meczyc sie z tym, niz dostac takiego kopa...