Bez tytułu
siedze sobie przed kompem, popijam ciepla herbatke, zajadam ciasta, z glosnikow saczy sie smooth jazz...i... w takiej leniwej atmosferze oddaje sie przemysleniom... ale zaraz musze sie zebrac i spakowac, bo jutro z rana trzeba do domku pojechac (na tzw. obiadek;))
juz wymyslilam, dlaczego tak bardzo chce miec faceta... bo czuje sie niekochana, mam malo znajomych, ktorzy tez nie zawsze maja dla mnie czas i facet doskonale by sie przydal do tego, zeby zaspokoic moja samotnosc, bo wtedy mialabym z kim spedzac czas...eh...zalosne:((( boje sie tylko, ze gdy kogos poznam, ten ktos okaze mi troche zainteresowania, poprzytula mnie, to moje serce po braku takich uczuc, pomysli, ze to milosc... a moze to bedzie zwykla potrzeba bliskosci?
wydaje mi sie ze zalazek takiego czegos mialam z "14"