jeszcze jedna notka...
znow siedze przed kompem.... znudzilo mi sie siedzenie przy ksiazce z historii... zeby to jeszcze bylo interesujace... a ucze sie tego bo musze..
mialam dzisiaj kolede... przyszedl ksiadz i powiedzial, ze nadzieja umiera jako ostatnia... niby bardzo proste zdanie, ale prawdziwe, bardzo prawdziwe...
dzisiaj dostalam sms'a od Mojego Ktosia... i zaczynam odczuwac, ze jemu coraz bardziej zalezy na jednym... mam nadzieje, ze bedzie chcial byc ze mna tak dla samego przebywania ze soba... bo do lozka na pewno z nim nie pojde...
dobra, spadam dalej do kisazek... ale znajac zycie i tak za niedlugo pewnie znow cos tutaj kilkne :) takie drobne uzaleznienie, eh...;)