jestem
nie, wcale nie zostalam dluzej niz planowalam... standardowo nazbieral sie ogrom spraw w pracy...i to dlatego...
no wiec? jak bylo? jesli jest gdzies raj na ziemi, to tam gdzie bylam... hiszpanskie wyspy na Atlantyku po prostu mnie powalily, czulam sie jak na Malediwach... Portugalia? cozz... tak jak pan Marcin Kydrynski zwykl mowic - pieknie i klimatycznie.... kieliszek Porto wieczorem nad brzegiem rzeki... podrywajacy i chetni do rozmowy portugalczycy... a w Hiszpanii... dom z widokiem na ocean i to takim, ze jak pierwszy raz zobaczylam, ze mozliwy jest taaakkkiiii widok z okna, to prawie usiadlam z wrazenia... noce spedzone w tarasie nad plaza z butelka wina w dloni... i... jeszcze Santiago do ktorego zawsze chcialam pojsc... wprawdzie nie doszlam tam pieszo jako pielgrzym, lecz przylecialam samolotem to jednak... cudowne waskie uliczki, mnostwo wspanialych kosciolow i ta atmosfera... tak, zdecydowanie tam jeszcze kiedys wroce.... tym razem juz jako pielgrzym...
a teraz caly lipiec zapieprzamy w robocie... no coz... trzeba zmienic prace na taka, zeby przynajmniej na rok wyjechac na transition do Hiszpanii... tak to jest zdecydowanie ten kraj w którym moglabym zyc