:)
tytul magistra juz moge sobie przypisywac do swojego nazwiska... obrona nie byla tak lajtowa jak to znajomi z roku opisywali z wlasnych doswiadczen, ale nie bylo az tak tragicznie :)
strasznie jestem szczesliwa, bo wczoraj znajomi przyszli na grilla, dzis oblewalam tytul w moim rodzinnym miescie i tez przyszly najblizsze mi osoby,... od kumpla dostalam przesliczny bukiet kwiatow, od kumpeli mon cheri ;)...i w ogole tak naprawde milo mi sie zrobilo... ze sa ludzie, ktorzy pamietaja, przyjda, trzymaja kciuki, nie takie wymuszone, ale takie same z siebie, ze interesuja sie jak poszlo... eh... no jestem w szoku, ze jest az tyle ludzi, ktorzy tak naprawde interesuja sie tym co u mnie...
heh, niedlugo urodzinki... zobaczymy ile bedzie pamietac o tej dacie... tak bez przypominaczy, ustawionych w komorce alarmow itp... bo jak ja kogos cenie, szanuje, zalezy mi na nim, to najwazniejsze daty pamietam :)
juz wczoraj na grillu dostalam pierwsze urodzinowe wina i prezenty...w tym nowa ksiazke P. Coelho... jest o poszukiwaniu swojej Drugiej Polowki... dzis w pociagu przeczytalam prawie cala i ma wiele ciekawych przemyslen...
a teraz miesiac wakacji... takich prawdziwych, choc juz ostatnich...