tak jakos....
dziwnie...
czuje sie niekochana... nie tak jak bym tego chciala, aby kochano cala mnie - taka jaka jestem lacznie z wnetrzem...zbyt wiele mysli krazy mi po glowie... nie wiem ile z tego to tylko moje chore wymysly, a ile z tego jest prawda...
dlaczego Bog nie dal mi urody? dlaczego nie dal mi inteligencji?
czuje sie jak taka mala szara nic nie znaczaca istotka, ktora kazdy moze przydeptac butem, bo jej nie zauwazy...
chowam sie pod koldre z muzyka nicka cave'a w uszach z nadzieja, ze tam znajde lepszy swiat...
przez przypadek odkrylam, ze kumpel tez uwielbia "no more shall we part" cave'a... plyta jest po prostu... heh...nawet nie wiem jak to ujac... ona nie jest rewelacyjna, w stylu pop, rock itp... ona ma po prostu swoja podnioslosc i wlasnie na takie dolujace dni jak dzis nadaje sie idealnie... albo w nocy, kiedy mozna polozyc sie na trawie i wpatrywac w gwiazdy...
coz... po prostu chyle czola przed cave'em za ta plyte....