...
mam ostatnio zle przeczucia... moze to moje przewrazliwienie, moze zmeczenie, brak logicznego myslenia... nie wiem... ale az boje sie pomyslec co by bylo gdyby okazaly sie prawdziwe...
nie na pewno nie... nie moga byc... bedzie dobrze...bo przeciez musi byc...
ostatnio coraz czesciej wylazi ze mnie mala bojazliwa istotka,ktora potrzebuje tego, by sie ktos nia zaopiekowal... i wystarczy, ze znajdzie sie ktos okaze jej odrobine zainteresowania, czulosci, instyntku opiekunczego a cici juz uwaza ta osobe za wspaniala.... na czym sie potem "przejezdza"... :/
na codzien z zalozona maska osoby wesolej, towarzyskiej i optymistycznej nikt nie zauwaza mojego prawdziwego "ja"... w zwiazku z czym kazdy mysli, ze wszystko jest w porzadku...
a ja bym tak po prostu chciala, zeby ktos mnie przytulil i powiedzial, ze bedzie dobrze... tylko tyle... a moze az tyle?
dzis schowalam sie wieczorem w murach klasztornych Dominikanow... zadziwiajace, jak w okol tetni zycie, ludzie smieja sie, pija, wyglupiaja... a wchodzi sie w stare gotyckie mury i nagle zmienia się atmosfera... dzis docenilam to jak w takim miejscu mozna sie wyciszyc, przemyslec... rozwazam rekolekcje kilkudniowe w takim miejscu... wiem, ze w Tyncu cos takiego ma miejsce... moze sie na nie wybiore...
jeszcze 2 tygodnie i bede po praktyach, a to nie oznacza nic innego jak tylko "wolnosc"!!!:)
gorzej bedzie jesli mi zaproponuja umowe o prace od wrzesnia, wtedy bede miala naprawde ciezki orzech do zgryzienia... jak kiedys bylam nastawiona totalnie anty do tej pracy, tak teraz zaczynam dostrzegac jak duzo sie w niej ucze... fakt, ze jest to kosztem ciaglych podrozy, niedosypiania, niedojedzenia... ale...sa i tez plusy...
no nic, jak dostane umowe to sie bede zastanawiac, jak nie, to problem bede miala "z glowy" ;)