tak o...
jeszcze 3 tygodnie i do domku :) tak "ladnie" mam porozkladane wszystkie zaliczenia i egzaminy, ze nawet nie mam kiedy pojechac po jakies jedzonko do domu... a tak odnosnie jedzenia, jutro w Wyborczej ma byc dodatek kulinarny poswiecony potrawom z cynamomen... uwielbiam cynamon...jego wspanialy zapach i smak... koajrzy mi sie z takimi dlugimi zimowymi wieczorami... z ciastem cynamonowo-jablkowym, z ryzem z cynamonem, z grzancem....
z przemyslen osobistych, to z trudem mi to przyszlo, ale musialam sobie sama przyznac, ze w gruncie rzeczy to mam dobre zycie i jestem szczesliwym dzieckiem... do pelni szczescia brakuje tylko drugiej polowki, czasem az za bardzo... ale tak poza tym to mam to co najwazniejsze: kochajaca rodzine, dom w ktorym rodzice nie pija, czekaja na kazdy moj przyjazd, pieniadze - wprawdzie nie duzo, ale wystarcza na utrzymanie sie na studiach, dobrych znajomych - slowo przyjaciel to moze za duzo... ale jednak z razie czego znalazlby sie ktos na kogo moge liczyc, zdrowie, mozliwosc ksztalcenia sie... wiec w zasadzie wszystko co tak naprawde jest do zycia potrzebne....
czasami tylko pojawiaja sie takie malutkie marzenia i protesty, ze nie mam kogos do kogo moglabym sie przytulic, z kim gdzies pojechac, ze nie mieszkam w gorach... ale w sumie to kropa w morzu...