krakow
za chwile ruszam do krakowa... pewnie wielu skakaloby do nieba, gdyby mieli mozliwosc spedzenia sylwestra w krakowie... ale mnie to nie rusza... to jest moje "codzienne" miasto, wiec i sylwester tutaj nie jest niczym nadzwyczajnym.... wybieram sie na domowke u kumpeli... na rynek nie zawitamy... glownie chyba z przyczyn technicznych, bo jest kiepski dojazd od niej do centrum... poza tym przypuszczam, ze jak sie towarzystwo rozpije, to juz nikomu nie bedzie chcialo sie nigdzie ruszac....
a potem styczen i... chyba najwyzszy czas aby otworzyc jakas ksiazke... chyba w tym semestrze pobilam rekordy lenistwa, jeszcze z niczego sie nie uczlam, nie otworzylam zadnej ksiazki, zadnego zeszytu ... nic:) ale to wynika z prostego faktu, ze wszystkie kolosy i egzaminy mam wlasnie dopiero w styczniu i lutym... wczesniej nie mialam nic :)
a po sesji trzeba bedzie w koncu wziasc sie za szukanie pracy/praktyki i takich tam...