good
jest dobrze, nawet lepiej niz sie spodziewalam...
wpadki brak:), egzaminy na razie wszystkie zaliczam i to z wynikami lepszymi niz moglabym sie spodziewac... no i tak jakos fajniutko jest...
brak mi tylko M., bo wiem, ze zobaczymy sie dopiero we wrzesniu...
heh, i pomyslec, ze za tydzien bede juz o tej porze w Londynie... a my nadal mieszkania nie mamy, pracy tez nie... jak to dzisiaj kumpela okreslila "odwazni jestesmy"... ale z drugiej strony jak sie nie sprobuje, to sie nic nie osiagnie... przynajmniej choc troche I will improve my english :)
moze w koncu jutro zobacze sie z B... jutro ostatnia szansa tak w zasadzie, bo pojutrze spadam stad:) dzisiaj w ogole sie dowiedzialam, ze mam jakas rywalke - studentke, ktora tez do niego pisze smsy... ale wydaje mi sie, ze ja i tak mam przewage, chociazby z tego wzgledu, ze znam go dluzej, bardziej mi ufa, i nie pisze mu esow w stylu, ze ladnie pachnie itp... chociaz, moze to blad? moze faceci wlasnie na to leca? don't know...
zreszta niewazne... powinnam sie zajac M.... nie pozwole na to, abym go miala drugi raz stracic... skoro juz zerwal z tamta dziewczyna, to teraz musze zadbac o to, aby zatrzymac go przy sobie i moze rozwinac ten zwiazek w cos glebszego...
ide sie uczyc... w naszym akademikowym pokoiku jest taki skwar, bo mamy od poludniowego-zachodu okno i jak mi dzisiaj przygrzalo slonce, to jeszcze teraz jest jedna wielka duchota... no, ale czego sie nie przecierpi dla cudownych zachodow slonca:)))