it's been a while
dawno nie bylo notki... powod? juz standartowo brak czasu... a poza tym nawet nie mam za bardzo o czym pisac... faceta brak, B sie nie odzywa, nikt inny ciekawy tez sie nie nawinal... nad sensem zycia i swoim wnetrzem tez sie nie zastanawiam, gdyz mam w danej chwili mase innych rzeczy do zrobienia, a jak juz wszystko zrobie (co jest rzadkoscia), to od razu klade sie do lozka i zasypiam.... na uczelni standart - cale dnie zajec, zero przygotowywania sie na cwiczenia i jeszcze do tego dzialanie w kole naukowym (chociaz ostatnio rzadko kiedy tam sie pojawiam)... w akademiku - coz...bywam z reguly tylko wieczorami... imprezy - mnostwo, praktycznie wiekszosc wtorkow, kazdy czwartek i jeszcze jak zostaje na weekend to piatek albo sobota... hiszpanski - no no..calkiem fajnie, juz coraz wiecej umiem powiedziec yay i ucze sie go naprawde z wielka przyjemnoscia...:)
i...nie przeszkadza mi takie zycie...przynajmniej nie siedze i nie narzekam jaka jestem beznadziejna, ze zaden facet mnie nie chce itp...bo po prostu nie mam na to czasu....
a tak btw. ma ktos moze cos dobrego na obiadek, bo moja lodowka zawiera tylko Rame i jeden serek homogenizowany?;)