wrocilam do domku... w zasadzie to nawet nie wiem kiedy mi ten tydzien na uczelni zlecial... bylo o tyle milo, ze w pierwszym tygodniu nauki specjalnie nie ma, zajecia tez z reguly sa krotsze, wiec spedzalam czas w bardziej pozyteczny sposob... nie, prosze sie nie martwic, nie przed komputerem... bo poki co dzieki naszemu "kochanemu" adminowi nie mam neta w akademiku, bo nie chce mu sie kupic kabla i przeciagnac go nam do pokoju... szczerze mowiac, to bardzo mi przeszkadza ten brak neta - juz nie tyle jesli chodzi o gadu czy inny przyjemnosci, ale o czysto praktyczna strone-cos sprawdzic, poszukac, odpalic jakis slownik... tego mi brak... mam nadzieje, ze w miare szybko jednak uwiniemy sie z tym netem i bedziemy go mieli, bo tak to dlugo nie pociagniemy...
a tak poza tym, to chyba niewiele zmienilo sie przez wakacje... ludzie tacy sami, no moze z ta roznica ze wiekszosc zaczela robic jakis drugi kierunek studiow, a ja dalej tkwie na jednym i jakos tak przez to malo inteligentna sie czuje... musze sie na jakies zajecia pozauczelniane zapisac, albo do jakiejs organizacji, zeby nie marnowac czasu... a zreszta, to nie mam go za wiele, bo czuje sie jakbym studiowala na studiach wieczorowych... pozno zaczynam zajecia i pozno koncze, przez co nie wracam do akademika przed godz 20.00:] ... hm... w tym roku strasznie duzo ludzi chyba przyjeli na pierwszy rok, bo jeszcze tak tloczno nigdy nie bylo na kapmusie... a moze to wszyscy chodza jeszcze, bo to poczatek zajec?;) a potem im sie odechce?;) no, w kazdym badz razie kolejki wszedzie sa nieziemskie, wiec na razie daruje sobie jakiekolwiek zalatwianie spraw i poczkeam az troche te tlumy pod dziekanatem i innymi takimi miejscami sie rozrzedza... w mysl zasady, co sie odwlecze to nieuciecze ;)
w akademiku czesc ludzi z zeszlego roku mieszka, poza tym jeszcze jeden kumpel z grupy, wiec jest OK. zimnosci pokoju na razie nie odczuwamy, bo poki co za oknem jest cieplo wiec i u nas jest cieplo... zobaczymy co bedzie potem:] ah, no i mamy jeszcze na skladzie po przeciwnej stronie trzech takich panow, ktorzy non stop imprezuja, wiec jest dosyc...hm... powiedzmy glosno... i czasami jak troche wypija to maja rozne jazdy, jak np chcec wymycia nam pleckow jak bierzemy prysznic itp...he he...
ah, no i faceta musze zarwac...bo teraz to juz sama zostalam solo...wszystkie kumpele sobie kogos powynajdywaly przez wakacje:/ eh... chyba jednak ze mna cos jest nie tak... wiem, ze brzydka jestem, ale chyba na swoj wyglad nie bardzo moge wplynac.... B. juz w ogole zamikl... nawet strzalek nie odpuszcza... ale jednak jak mam ta swiadomosc, ze jest blisko to jakos lepiej sie czuje...
no dobra, to wystarczy mojego kilkania , wyklikalam sie za caly tydzien... nastepna notka dopiero za 2 tygodnie - jak znow wroce do domku... no chieba, ze admin zgodzi sie laskawie podlaczyc nam neta - w co juz zbytnio nie wierze po ostatnich przejsciach z nim :)
milej cieplej slonecznej jesieni zycze - o takiej jak teraz u mnie za oknem:)