:]
dzisiejsze cwiczenia z ekonometrii:
kumpela po rozwiazaniu zadania przy tablicy wraca do lawki.... babka pyta kto zrobi nastepne zadanie... nastaje cisza... nikt nie ma zielonego pojecia jak sie za to zabrac, bo nikt nie wie o co chodzi w tym zadaniu (autentycznie jest bardzo trudne).... siedzimy w milczeniu... kobieta patrzy na nas a my na nia... po czym po 10 minutach odzywa sie "dobrze, to to zadanie uwazam za przerobione, prosze, przechodzimy do nastepnych zgadnien"...:]
chyba w przyszlosci bede uczyc na uczelni... beda mi placic za odsiedzenie 45 minut tygodniowo z grupa... no i w zasadzie to za to... bo po co cokolwiek komus tlumaczyc? studenci madrzy sa to sami sobie wpadna na to jak zrobic dane zadanie :]
eh... po prostu no comments....
ide zakuwac na piatkowy egzamin, bo kiedys trzeba w koncu zaczac :D