Bez tytułu
juz wiecej nie pije... wczoraj sasiadka ze skladu miala urodzinki i troche chyba za duzo wypilam, bo teraz czuje sie fatalnie..probuje sie ratowac kawa i jakimis prochami, ale nie wiem na ile to pomoze...chociaz musze wierzyc, ze jednak pomoze, bo za godzine musze byc na zajeciach na uczelni i jako tako funkcjonowac:/
gezz... dlaczego alkohol musi miec potem takie ujemne skutki?
a no i jeszcze jak wczoraj w nocy wrocilam z imprezy, to zaczelam pisac jakies glupie smsy do B... nazwalam do slonkiem, potem cos ze widzialam go nauczelni i ze wyprzystojnial...rany... po prostu teraz nic tylko zapasc sie pod ziemie:/