zapisalam sie na dzisiaj do fryzjera, do T. i stresuje sie jak przed jakims egzaminem conajmniej;) odkad kojarze T. to zawsze mi sie podobal... mlody, przystojny facet o ciekawym sposobie ubierania sie... no i ostatnio tak wyszlo na to, ze musialam sie do niego umowic na wizyte, bo moja fryzjerka juz tam nie pracuje... heh... przypuszczam, ze gosc ma juz dziewczyne, ale i tak mam stresa i zastanawiam sie o czym bede z nim dzisiaj rozmawiac, jak go zagadac itp... czasami tak sobie mysle, ze chcialabym miec takie podejscie do facetow jak Hitch do kobiet... zero stresu, opanowanie w kazdej sytuacji, i jeszcze pewnosc tego, ze to co sie zrobi bedzie dobrym ruchem.... no, ale coz... na razie mi to nie grozi :D
no a tak poza tym, to zaczyna mnie znowu dopadac przedwyjazdowy dol... ostatnio dowiedzialam sie, ze mojego kumpla napadli na Bloniach... a ja bardzo czesto bywam w tamtych okolicach i teraz jakos bede dziwnie sie czula chodzac tamtedy:/ eh... jednak life is brutal
"Spending my time.... watching the days go by..."