oj
oj bede kwiczec... mam za swoje... trzeba bylo zaczynac ta znajomosc? trzeba bylo pisac do B.? przeciez wiedzialam, ze skonczy sie to tym, ze sie zakocham... i dobrze wiedzialam, ze sznase na cos wiecej sa prawie zerowe... a jednak... pomimo tego, ze znajomi mowili, ze mam sobie dac spokoj, brnelam w to dalej..pingalam, pisalam smsy... a teraz jak jest cisza to moje serce umiera z bolu... a przeciez dobrze wiedzialo, ze tak sie skonczy... a nadal w to wszystko brnelo...
eh... no i taka juz jestem... ze czuje, jak to cholernie boli, a nadal bede o nim myslec, pingac, czekac az pojawi sie na gadu i zagada... czekac...czekac... az umre... z milosci... lub tez starosci, jesli moje serce bedzie na tyle silne...
"Love is a packet of never-ending hope"