jedna rozmowa
wczoraj uswiadomilam sobie, jak to dobrze, ze sa jeszcze ludzie, ktorzy patrza na niektore sprawy obiektywnie... rozmawialam na gadu z M. powiedzialam mu, ze B sie nie odzywa itp... a on jakby nigdy nic napisal "moze jest zajety" (musze przyznac, ze to prawda, bo juz kiedys pisal, ze spi po dwie godziny na dobe) "... a czy ty aby nie za duzo od niego wymagasz? przeciez on nawet cie dobrze nie zna?"... no i nawet nie musialam dlugo sie zastanawiac, zeby zrozumiec, ze M mial cholerna racje... przeciez ja oczekuje nie wiadomo czego!... teraz juz jest lepiej, nie przejmuje sie tym tak bardzo... no i jeszcze wczoraj mi B tiknal :) wiec moze jednak jeszcze nie wszystko stracone???
uwielbiam takich ludzi jak M. ktorym mozna sie wyzalic, mozna sie przy nich wyklnac na caly swiat, ktorzy jak trzeba to pochwala a jak trzeba to porzadnie przemowia do rozumu...
dziekuje Wam tacy ludzie, ze jestescie!!!.