przed wyjazdem
mam jeszcze chwilke czasu do pociagu i tak siedze przy kompie i nie wiem co robic... bo plecak juz spakowany, zeszytu do polityki nawet nie bede otwierac - wystarczy, ze w pociagu go przeczytam kilka razy... kawe wypilam - i tak nie pomogla, bo nadal oczy mi sie kleja... no i znow mam poczucie dola, ze musze tam jechac... ale tym razem jest dobrze-bo tylko na tydzien... no i moze w czwartek pojdziemy gdzies na imprezke, bo A. ma urodzinki:))) ale wczesniej bede musiala przezyc dwa najgorsze w tym semestrze kolosy... eh, chyba kilka najblizszych nocy bedzie calkowicie zarwanaych :/ cos mi sie wydaje, ze sie wyspie dopiero jak bede na emeryturze :)
"Bo jest pare zludzen, ktore warto miec by zyc..."