home sweet home
dotelepalam sie do domku...tak... wszedzie dobrze, ale w domku najlepiej:) tylko szkoda mi troche 14, bo mialam dzisiaj wracac z nim pociagiem, ale jakos musielismy sie rozminac gdzies na stacji i w gurncie rzeczy go nie widzialam... a wiem, ze jemu bardzo zalezalo na tym, by ze mna wracac... eh... widze, ze sie chlopak bardzo stara, ze mu bardzo zalezy... a ja go olewam... kurcze, wiem ze to pewnie boli... ale nie chce go oszukiwac i byc z nim tylko dlatego, ze on cos do mnie czuje...
tak dla porownania... wyobrazajac sobie, ze sie z nim caluje - nie czuje nic specjalnego... a wyobrazajac sobie ze to B. mnie caluje od razu przechodza mnie ciarki... na sama mysl o tym, ze moglby mnie np przytulic robi mi sie goraco...
eh. dobra.. na razie nie bedzie zadnych wywodow... ide poznecac sie nad cukierkami i pousmiercac je poprzez powieszenie na choince ;)