przedluzone okienko
nie poszlam na wyklad... po pierwsze przyszla w zastepstwie jakas kobieta, po drugie zobaczylam za oknem cudowne sloneczko i stwierdzilam, ze nie wytrzymam 1,5 godziny na tej sali no i po trzecie moj brzuszek przypominal mi, ze pora na jakis obiadek... wiec dlugo sie nie zastanawiajac wsiadlam w tramwaj i pojechalam do akademika... mialam w drodze troche watpliwosci, ze nie poszlam, bo ostatnio caly czas olewam wyklady, no ale teraz siedzac przed kompem i zajadajac pyszne, odgrzewane jedzonko (;p) wiem, ze jednak dobrze zrobilam :)
zalapalam troche wczoraj dola przez B... bo jakos ostatnio smsowanie sie nam nie klei... w sumie to jestem zla na siebie, ze pisze mu jakies glupoty i on potem moze sobie o mnie wyrobic jakas niezbty przychylna opinie na moj temat... stwierdzilam, ze chyba lepiej bedzie jesli w ogole sie zamkne i nie bede nic do niego pisac... przynajmniej tymczasowo... poczekam, az on tym razem sie pierwszy odezwie...eh...
slucham sobie wlasnie Alter i tak spogladam za okno... sloneczko tak ladnie swieci, cieplo jest... a ja musze zaraz na wyklad jechac...:( tego wykladu chyba lepiej sobie nie odpuszczac... ale teraz juz i tak jestem happy, bo jutro ide tylko raniutko na jezyki, a potem zabieram plecaczek i jade do domku :)))
"driving home for christmas"