• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

La speranza l'è l'ultima a morire

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 31

Strony

  • Strona główna

Archiwum

  • Sierpień 2009
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Styczeń 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Wrzesień 2003

Archiwum 22 października 2004

krotki czas na przemyslenia

jak zawsze zreszta, kiedy wracam do domu... w akademiku jakos tak nie bardzo jest czas na to, aby zasiasc za kompem, zastanowic sie, troche pomedytowac... tam zycie biegnie w ciaglym biegu, ciagle brakuje na cos czasu.. a bo to impreza, a bo to ktos znajomy przyjdzie, a to trzeba sie pouczyc itp...

a jak jestem w domu, to tez troche szkoda mi czasu na siedzenie przed kompem... ale mimo wszystko czuje jakas wewnetrzna potrzebe wyrzucenia z siebie wszystkich tych emocji, ktore nagromadzily sie we mnie w ciagu calego tygodnia...

dzisiaj jak wracalam do domku, to znow widzialam pod dworcem mase ludzi, w gorskich butach, z kijkami... jak jechali do Zakopanego.. i znow poczulam jakis zal, ze ja nie moge tam pojechac... chyba juz naprawde sie zakochalam sie w Tatrach, bo ilekroc widze autobus z tabliczka Zakopane, to mnie cos w srodku sciska... tak mysle... kobieto, to tylko dwie godziny drogi stad, wiec dlaczego tu jeszcze tkwisz??? tak... dobre pytanie... a odpowiedz jeszcze prostsza... bo... nie mam z kim jechac :( chcialabym poznac jakichs ludzi, ktorzy tez kochaja Tatry, z ktorymi moglabym pojechac i po nich polazic, ktorzy by nie marudzili, ze to jeszcze daleko, wysoko itp... takich, ktorzy tryskali by humorem i z ktorymi mozna by bylo isc na koniec swiata przez najwieksze nawet pieklo... no ale cos... nie wszyscy maja to szczescie, spotkac kogos takiego na swojej drodze :(

hmm... a wracajac do wydarzen ubieglotygodniowych, to chyba najwiekszym szokiem bylo dla mnie to, ze siedzialam sobie w srode w akadaemiku i bylo moze juz po polnocy, probowalam sie ejszcze cos uczyc, gadu mialam wlaczone i nagle wyskakuje okienko S. przesyla wiadomosc... tak jak to bywalo kiedys sam jezyk... a potem zaczyna ze mna klikac jakby nigdy nic... i tak w sumie to chyba do drugiej nad ranem klikalismy ze soba... i pewnie siedzialabym jeszcze dluzej, gdyby nie fakt, ze moje stukanie w klawiature nie pozwalalo zasnac moim wpollokatorkom.. no, ale musze przyznac, ze cholernie brakowalo mi tego klikania z nim.... mam nadzieje, ze jeszcze kiedys znow sie odezwie...

ale S, to nie byla jedyna atrakcja tego tygodnia.. otoz, bylam tez na koncerciku Ocean i nawet sie troszke wybawilam, bo fajniutko grali, a wczoraj bylam na imprezie na ktorej byli tez obcokrajowcy... poznalam jakiegos wlocha i francuza.. nie powiem.. francuz niczego sobie :) tylko, ze takie slodkie oczka, to robil do kazdej dziewczyny... ale tak wlasnie siedzac na tej imprezie zaczely mnie nachodzic jakies glupie mysli, ze fajnie byloby miec takiego przystojnego faceta i w dodatku Francuza... no, ale niestety cala impreza skonczyla sie tylko na kilku krotkich rozmowach.. ja chyba faktycznie jestem jaks bardzo nietowarzyska...:/.. no, ale jakos nie potrafie sie przelamac i byc bardziej otwarta...

mmm... what else... aaa... jasne, mam bileciki na Ire... ale w czwartek bedzie impreza ze hej :]  a w ogole wyczytalam dzisiaj, ze pod koniec pazdziernika Alter maja grac w Niemczech... tak bardzo chcialabym pojechac na ich koncert... no, ale niestety kasa i to, ze mam przeciez zajecia na uczelni, ktorych nie moge opuszczac... a poza tym jeszcze jak bym dojechala do tych Niemczech??? jeszcze jakos by uszlo, gdyby ktos wizal auto... no, ale kto??? eh... ja chce tam byc.. na ich koncercie... kcoham ich muzyke...:(

oki, to juz dzisiaj nie smuce i ide do lozeczka, bo dzisiejsze 3 godziny snu juz daja sie we znaki i kolejna nieprzespana noc moglaby sie zakonczyc totalnym wykonczeniem... wiec musze dzisija i jutro nadrobic zaleglosci w braku snu....

sweet dreams :)

22 października 2004   Komentarze (1)
Cicicada | Blogi