wakacje!!!
nareszcie... doczekalam sie... po kilku miesiacach ciezkiej harowy wrocilam do domku... tym razem na dluzej... znacznie dluzej... jeszcze jakos to do mnie nie dotarlo, ze spedze tutaj najblizsze 3 miesiace... jej...bardzo sie ciesze...
chociaz z drugiej strony zal mi bylo wyjezdzac... bo teraz tak sobie mysle, ze ten rok spedzony w Krakowie nie byl wcale taki zly... wprawdzie nie zaliczylam wiele imprez, bo wracanie w nocy na Hute nie nalezalo do najprzyjemniejszych rzeczy, ale jakos zyje :) fakt faktem duzo sie uczylam, ale mam teraz dobra srednia i moze nawet bede miala stypendium... stracilam wiele nerwow w akademiku przez tych debili z pokoju obok, ale lecialy tez niezle jaja i czasami bylo bardzo wesolo.. poznalam troche niesamowitych osob... ale nadal jestem sama.... bylam w Zakopcu i w Ojcowie... ale zaledwie z kilkoma osobami, moze troche na sile wyciagnietymi.... trafilam na zajecia z B... bylo zajebiscie, ale teraz cierpie, bo chyba troche za bardzo sie w nim zadurzylam... No, ale posdumowujac, to caly ten rok wychodzi na plus...
hmm... teraz moze tak troszke bardziej sie rozpisujac... to sesje skonczylam w czwartek i w czwartek wieczorem poszlismy nad Wisle na grilla... bylo bardzo sympatycznie.. przyszlo duzo osob, pogoda byla ladna, wypilam troche wina i mialam dobry humorek... na drugi dzien zwleklam sie rano z lozka i pojechalismy na 2 dni do Zakopca... tym razem pogoda nam nie dopisala, bo caly piatek lalo, a ja mialam tylko jedne buty i jedna pare spodni, wiec o jakims dalszym wyjsciu nie bylo mowy :-/ w sobote wieczorem wrocilam do Krakowa i poszlam na wianki... sztuczne ognie byly zajebiste... szkoda tylko, ze ogladalam je u boki mojej kumpeli, a nie B... :(( w nastepnych dniach pojezdzialm troche po Krakowie i pozwiedzalam co sie da, bylam tez jeszcze na koncercie Comy... czyli jednym slowem sie nie nudzilam...
wracajac jeszcze do B. to dzisiaj jak wrocilam, to od razu rzucilam sie do kompa i na moja poczte, czy przypadkiem nie ma jakiegos meila od niego... ale niestety z szesciu meili, szesc bylo glupimi reklamami:( wiem, chyba za duzo sobie wmowilam, ze on by mogl do mnie napisac itp :( a tak naprawde, to on nawet pewnie specjalnie mnie nie kojarzy.... heh, bylam u niego na konsultacjach zobaczyc moja prace, ale jak weszlam do jego pokoju, to tak sie zestresowalam, ze rece mi sie strasznie trzesly, jak oddawalam mu prace... potem wrocilam do akademika i zalapalam cholernego dola... bo dotarlo do mnie, ze przeciez ja nigdy z nim nie bede... on jest zbyt dobry, zeby nie miec dziewczyny... po pierwsze na pewno ja ma, a po drugie... nawet gdyby jakims cudem nie mial (co raczej w jego wieku jest prawie niemozliwe), to ja i tak na niego nie zasluguje.. B. zdecydowanie zasluguje na kogos lepszego niz ja :( wiec co moglam zrobic wtedy jak nie stanac przy scianie i zaczac walic w nia glowa? to bylo jedyne rozwiazanie jakie mi przyszlo do glowy... potem przez caly nastepny dzien czulam silny, tepy bol w czaszce, ale.... moze troche pomoglo mi przestac o nim myslec, bo myslalam, jak pozbyc sie tego bolu.... tak sobie teraz mysle, ze ten kto wymyslil alkohol jest jednak geniuszem... bo wlasnie w takich chwilach sprawdza sie on najbardziej... pijesz, i juz nie martwisz sie, ze nigdy nie bedziesz z B... wiem, zalosna jestem :-/ eh, no coz.... dlatego, wiem, ze on nie jest dla mnie przeznaczony....
hm... chcialam jeszcze napisac, ze przedwczoraj bylam w Tyncu i przypadkiem natknelam sie na oaze, ktora oprowadzal ojciec Leon... i moge bez skrupulow powiedziec, ze to jest najwspanialszy czlowiek jakiego dotychczas spotkalam... chociaz nie mialam okazji z nim osobiscie porozmawiac, to i tak urzekl mnie jesgo sposob patrzenia na swiat, jego poczuci humoru, ogromna radosc i...przede wszystkim inteligencja... eh, chcialabym tez byc kiedys taka... zawsze bede pelna podziwu dla takich ludzi.... bo akurat on jest dla mnie polskim odpowiednikiem Phila Bosmansa....
Boze spraw abym tez kiedys taka byla
oj, pozno juz sie zrobilo... ide spac bo mi sie oczka kleja... i tak nie napisalam tutaj wszytskiego co chcialam, ale juz nie jestem w stanie... chociaz moze to i dobrze? pozostawie cos tylko i wylacznie dla moich marzen i mysli...
dobranoc