miasto
przeczytalam kilka notek z bloga jednej dziewczyny... opisywala, jak dwoch ludzi w tramwaju zaczelo wyzywac biednego staruszka... zastanawiam sie dlaczego ten swiat jest taki okrutny... sama jak jestem w Krakowie czesto widze podbne przypadki, gdy ludzie klna na siebie, bija sie, nie maja szacunku dla drugiej osoby... nie mowiac juz o dresach (tych akurat widuje czesto - czyt. Nowa Huta:))...i mysle sobie, ze ja chyba tutaj nie pasuje... nie pasuje do tego zaganianego miasta, gdzie nikt sie nie usmiechnie, nie pomoze drugiemu.... nie wiem dlaczego, ale wydaje mi sie, ze w mniejszych miasteczkach czesciej zdarzaja sie jeszcze jakies objawy zyczliwosci... podjelam decyzje, nie chce po studiach zostac w Krakowie, ani w zadnym innym duzym miescie... chce zamieszkac gdzies w jakims kilku, kilkunastotysiecznym miasteczku polozonym blisko morza, gdzie jest ladnie, czysto i gdzie ludzie sa normalni...
czy istnieja jeszcze takie miejsca na ziemi??? :-/