pakuje sie
wlasnie sie pakuje... niestety, dzisiaj znow musze jechac....
kurcze, jak to szybko leci... kilka dni temu wrocilam do domku, z wielkim rogalem na twarzy, ze spedze tutaj cale cztery dni, a dzisiaj znow plecak stoi prawie pelny... jeszcze tylko zrobie kawe i jade na stacje.... eh, teraz w ogole nie predko wroce do domu...
tak sobie czasami mysle, ze chyba z jednej strony dobrze, ze Moj Ktos studiuje na drugim koncu Polski.... bo przynajmniej jak wyjezdzam na dluzej z mojego miasta, to i tak wiem, ze go tutaj nie bedzie i nie mam wyrzutow sumienia, ze zostawiam go tutaj... chociaz dzisiaj akurat jest odwrotnie, bo on jutro konczy sesje i pewnie za kilka dni wroci do domu, a ja dopiero za jakies 3, 4 tygodnie... wiec nawet nie wiem czy sie z nim zobacze.... :-/ chcialabym, bardzo... no, ale life is brutal, wiec nigdy nic nie wiadomo....
no nic koncze, moze jeszcze cos zjem i sie chwilke poucze...
trzymajcie kciuki, zebym zaliczyla moja pierwsza sesje w I terminie :)