no i dzisiaj znow musze jechac do Kraka...tym razem moze nie jest az tak zle, bo jade praktycznie na 3 dni, bo na weekendzik znow sobie wroce do domciu :)
jestem troche zla na siebie, ze w sumie nic konkretnego nie zrobilam przez caly dlugi weekend. trszke tylko poimprezowalam, a tak to ani nigdzie nie pojechalam, ani sie nie pouczylam...nic.... :( Eh, teraz trzeba bedzie zaczac sie w koncu uczyc
aha, wczoraj byl u mnie Moj Ktos...tzn. chcial przyjechac do kumpeli, ale ze jej nie bylo to wpadl do mnie... potraktowalam go bardzo surowo... nie pozwolialam sie dotknac, prawie w ogole z nim nie rozmawialam i powiedzialam mu, ze jestem bardzo wkurwiona... nie wiem czy troche nie przesadzilam... bo on chyba mnie troche inaczej traktuje niz tylko zwykla laske do "dupczenia".... no, ale z drugiej strony chyba zasluguje na takie traktowanie, przynajmniej chociazby dlatego, ze teraz caly czas wydzwania i przyjezdza do kumpeli....
eh, sama nie wiem jak to juz jest.... moze to dobrze, ze wyjezdzam.... przynajmniej nie bedzie tego problemu jak go mam traktowac itp....
no coz... milego tygodnia zycze...
"sam wiem jak to jest budzic sie nikomu niepotrzebnym..."