someone to hold my hand
tak sobie mysle, ze dobrze by bylo miec jakiegos mistrza, duchowego przewodnika...takiego ludzkiego...kogos kto doradzilby czasami jak postapic, czasami zganil za zle postepowanie, czasem po prostu porozmawial ze mna o wszystkim i o niczym, a czasami po prostu posiedzial w ciszy i potrzymal za reke...
nie tu nie chodzi o milosc, tylko wlasnie o kogos hmm... no wlasnie Kogos przez duze K.... niestety jak na razie takiej osoby jeszcze nie spotkalam w swoim zyciu, ale moze kiedys... who knows?
szesc lat spedzonych w Krakowie sprawia, ze coraz bardziej "wrastam" w to miasto...i w zasadzie to czuje sie, jakby to juz bylo moje miasto... jadac do domu czegos mi brakuje...i pamietam notki sprzed kilku lat kiedy tak bardzo nie chcialam wracac do Kra po kazdym zakonczonym weekedzie, tak teraz wracam... moze nie z wielka checia i radoscia...ale juz bardziej z poczuciem jak do siebie...
eh... zeby tak jeszcze miec swoje mieszkanko i kogos kto by na mnie z ustesknieniem w tym mieszkaniu czekal.... eh... pomarzyc zawsze mozna ;)
Cici, jeszcze znajdziesz tego kokoś z kim będziesz mogła dzielić mieszkanie a nawet życie. Jeszcze przyjdzie, zjawi się w najmniej spodziewanym momencie. Ja wierzę, bo też czekam... ;)
Dodaj komentarz