piatkowe wywody - ciag dalszy
i mamy znowu piatek, co oczywiscie nieodlacznie wiaze sie z faktem napisania tutaj wieczornej notki... po dwoch tygodniach spedzonych w Krakowie trzeba sie w koncu troche wypisac... no, ale dzisiaj bedzie krociotko... bo teraz mam mase nauki.. ze to tak mozna nazwac zyje od kolosa do kolosa.. i niewiele robie poza sleczeniem nad ksiazkami:(
chociaz dobry humor mnie opuscil, raczej nie ze wzgledu na zblizajaca sie sesje, ale ze wzgledu na B... bo juz od dluzszego czasu sie nie odzywa... eh... czy cos co sie tak dobrze zapowiadalo moze tak nagle sie urwac? rozumiem, ze pewnie jest zajety, ale z drugiej strony sobie mysle, ze gdyby mu jednak zalezalo, to puscilby chociaz pinga... hmm... chyba juz w poprzednich notkach pisalam to samo i zaczynam sie powtarzac ;/... heh, to jest dokladnie taka sama sytuacja, jak z tym, ze co wieczor obiecuje sobie, ze nie bede wiecej sobie zawracac nim glowy.. a nadal nie moge przestac o nim myslec :(
co gorsza "14" coraz wyrazniej daje mi do zrozumienia, ze chce czegos wiecej niz tylko przyjazni... ale ja chyba nie chce... sama zreszta nie wiem... wiem tylko tyle, ze nie "ciagnie" mnie do niego tak jak do B...
a tak poza tym, to chyba juz to ciagle zakuwanie daje mi sie po malu we znaki, bo jak dzisiaj szlam ulica to nawet nie zauwazalam znajomych... dopiero jak mowili mi czesc, to cos do mnie docieralo, ze to chyba ktos znajomy... takie objawy mam juz od kilku dni... a co to bedzie za trzy tygodnie jak juz bede pod koniec sesji? :) nawet nie chce myslec..
no nic, uciekam jeszcze troche sie pouczyc, a potem do wanny z goraca woda... i na koncu do lozeczka...
tak wanna i lozeczko, to jest to co cicicady lubia najbardziej :]
Dodaj komentarz