i hate it:/
nienawidze ranic ludzi... nienawidze tego uczucia, gdy wiem, ze ktos przeze mnie cierpi...
dzisiaj nie przespalam prawie w ogole nocy... wrocilam o 3.00 z imprezy..bylam miedzy innymi z "14"... widac, ze bardzo do mnie zarywal... przyznal, ze to od niego dostalam walentynke, ze od kilku miesiecy probuje mnie zdobyc, a ja w ogole na to nie zwracam uwagi... eh, w koncu odprowadzil mnie do akademika i powiedzial, ze w takim razie chyba lepiej bedzie jak zostaniemy przyjaciolmi...
kurcze, w takich momentach to wolalabym sie w ogole nie urodzic... widzialam, ze cholernie cierpi... ale nie chce z nim chodzic, tylko dlatego, ze mi go szkoda... wiem, ze jesli z nim bede to i tak bede myslec o B... chociaz doskonale sobie zdaje sprawe z tego, ze on juz przepadl...
eh, chyba bede musiala jeszcze raz z 14 porozmawiac, i powiedziec w czym tkwi problem
bo naprawde cholernie mi go szkoda.. bo jest zajebistym facetem :/
tak sobie teraz mysle, ze chyba jednak to ja wole byc raniona niz ranic innych....
Dodaj komentarz