given up
poddalam sie.... koprporacja zmiazdzyla juz mnie do dna.... co dzien dowalali mi kolejna porcje nowej roboty, tak ze nie moglam sie z tym wszystkim obrobic... psychiczne i fizyczne wykonczenie siegnelo zenitu... poszlam do lekarza, powiedzialam wprost, ze nie wyrabiam, ze pscyhicznie jestem wykonczona i ze potrzebuje zwolnienia...i dostalam :) i to nawet ladnych kilka dni... wiec teraz mam czas... nie, nie zeby sie wyspac, ale przynajmniej, zeby ponadrabiac zaleglosci z poprzednich projektow i nie zbierac codziennie kolejnej porcji zjeby...pani lekarz doradzila mi jeszcze wizyte u psychologa... moze to nie taki glupi pomysl? tylko, ze to tak...hmmm... ja nigy u psychologa nie bylam, i nie jestem taka osoba, ktora sie umie przed obca osoba otworzyc.. wiec..hmm.. nie wiem czy ma sens...
definitywnie w wakacje zmieniam prace.. teraz tylko mam dylemat czy zostac w krakowie czy spieprzyc do wro... chcialabym do wro, bo zawsze o tym marzylam, ale z drugiej strony jak sobie pomysle, ze tu mam blisko gory, zakopane....to az mi sie zal robi... no i co tu wybrac??? :(
Mam to samo, więc kończy się na pracy po 10-12h dziennie i jeszcze kończeniu w weekendy...
Jak się wybierzesz do tego psychologa, to daj znać jak było - może sama otworzysz gabinet i pomożesz pozostałym praco... ?
Wro... Jak dobrze pójdzie, to wyląduję tam za rok:) Bo potrzebuję zmiany otoczenia, chcę zacząć w pewien sposób coś od nowa... Może Tobie też by się przydało? A góry nie uciekną!
A z tym psychologiem, to myślę sobie tak samo, ze chyba bym się nie umiała otworzyć :)
Dodaj komentarz